Outright Butterscotch Peanut Butter: Testuję je po raz pierwszy!

Ta amerykańska przekąska została wprowadzona do Polski dopiero w 2019 roku. W chwili, gdy piszę ten post, dostępna jest w sześciu smakach. Dziś jednak testuję Outright Butterscotch Peanut Butter. Opakowanie sugeruje ciasteczko, karmel i masło orzechowe. W czym tkwi sekret? Odpowiadam poniżej.

Składniki: orzeszki ziemne prażone na sucho. Cukier, melasa. Olej sojowy, olej sojowy. Mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych. Miód. Białko serwatkowe MTS Nutrition iso 90%. Cukier, oleje palmowy i gwinejski. Odtłuszczone mleko w proszku. Dekstroza anahydrat. Barwniki. Bezglutenowa mąka owsiana.

Konsystencja

Robi spore wrażenie, ale potrzeba trochę czasu, żeby się przyzwyczaić. Po wzięciu pierwszego kęsa przekonał mnie do siebie. Ma wiele podobieństw do domowych ciast i chałek. Jest miękka, wilgotna i lekko krucha. Nie jest tak chrupiąca jak chałka, dlatego nie jest to konsystencja przypominająca ciasto. Konsystencja bardzo różni się od 90% batonów proteinowych, a dodatek izolatu białek serwatkowych nic nie daje. Soda jednak skrywa kawałki składnika "butterscotch". Kropelki byłyby lepszym określeniem. Ich konsystencja jest płynna i przypomina toffi. Taka tekstura występuje w wielu innych zdrowych przekąskach. Nie ma na co narzekać - 10/10

Smak

Orzeszki ziemne przenikają prawie całe opakowanie. Ich wyrazisty smak jest natychmiast widoczny i pozostaje intensywny przez cały czas. Towarzyszy mu naturalna słodycz pochodząca z miodu i cukru - idealna dla osób wrażliwych na słodziki. Ale to nie wszystko! Te zatopione kropelki dodają smaku, a także aromatu. Jest on ciastkowy, maślany i karmelowy. Byłabym w szoku, gdyby ktoś mi powiedział, że ta przekąska ma aż 15g białka. Ciężko jest je wyczuć. To wysoka ocena, ale tylko o mały margines: 8,5/10.